wtorek, 5 maja 2015

-Rozdział dodatkowy Wilki i Psy.



Ciekawie zaparzona herbata, jest wbrew pozorom bardziej pobudzająca niż ta zaparzona nieciekawie, jak w każdy Boży poniedziałek, biorę czarno-niebieski parasol i udaję się wzdłuż cichych i bezludnych uliczek do pracy. Nie są to jedne z tych dróg, które bywają puste bo strach nimi przechodzić. Istnieją one lecz nikt o nich nie wie i w tym tkwi ich urok. O ile parasol nie bywa rozłożony to w drugiej ręce spoczywa mój pugilares, stary i skórzany, pamiętający czasy ojca. Jedyną osoba która mnie mija między domem a Ganhd  to niewielka pani w podeszłym wieku wracająca z nocnej zmiany w firmie która jak sądzę niezbyt dba o swoich pracowników. Jednak owa pani już od pół roku uśmiecha się lekko widząc mnie a jej oczy są pełne optymizmu którego ja tak tępo nie potrafię zrozumieć... "Mój dziadek chciał zapewne zabić twojego dziadka, kobieto" przemyka mi przez myśl jak strzała... jako dziecko uczone historii swojej rodziny oraz historii świata rozumiałem jak straszną rzecz moi przodkowie wyrządzili dla polaków... jak bardzo ważne dla nich było unicestwienie Słowian zarówno zachodnich jak i wschodnich.... Dochodzę do Ganhd. Budynku organizacji której pełnej nazwy nijak nie potrafię zapamiętać... Pracuję w niej od dwóch lat, po przeniesieniu do
Polskiego wydziału z Niemiec. Nauczyłem się Polskiego. Wyrobiłem sobie obywatelstwo. Zamieszkałem w dworku przy torowiskach.... Ganhd to działająca od 1994 roku organizacja  para-multimedialna.. od kiedy internet oraz telefony komórkowe wkroczyły do polski trzeba było się tym zająć na poważnie aby zwalczać przestępczość która narodziła się i mogła się narodzić... już po sześciu latach badań mieliśmy zgromadzone kartoteki wpisów na prawie każdą osobę w kraju, nawet na dzieci... Było to znakomite osiągnięcie w imię infiltracji każdej persony w państwie polskim. Wiedzieliśmy o każdym kto przekroczył nielegalnie granice, każdym kto handlował nielegalną bronią, narkotykami i prowadził niebezpieczną działalność, do wszystkiego dało się dojść po portalach społecznościowych, sms-ach, zdjęciach satelitarnych i wpisach na forum. Dzięki naszemu doskonałemu algorytmowi cookie współpracującej ze wszystkimi, wielkimi przeglądarkami na świecie, wystarczyło wpisać jakiekolwiek hasło aby wiedzieć o każdej osobie która wspomniała chociażby jedną litera o danej rzeczy, dzięki temu wyśledziliśmy i mieliśmy w kieszeni każdy powstający gang, mafię i polityków, Politycy byli zależni od mafii. Mafię były zależne od gangów. Gangi były zależne od układów z policja i Służbami. Służby i Policja była zależna od Ganhd.
"-Zlecam ci piecze nad przygotowaniem podatnego gruntu w Polsce dla wszystkich naszych służb. -Mówił mi dwa lata temu ówczesny prezydent USA. 
-Twoja sława Rel wykracza już poza granice europy, jednak ta, o wiele lepiej płatna robota pozwoli ci utrzymać się w tak niezbędnym cieniu.... twój cel to przejęcie Ganhd i zrobienie z Polski naszego kolejnego kraju eksperymentalnego... rozumiesz o czym mówię?"
Pamiętam każdy szczegół tej rozmowy jakbym dopiero co opuścił Biały Dom, jednak było to już dwa lata temu. Taki magnat jak Ameryka przejmowała każdy kolejny kraj w Europie... i jako Niemiec, o korzeniach niemiecko-brytyjskich, rozumiałem że nic nie wskóram próbując temu zapobiec, tylko nieliczni posiadali moją wiedzę na temat obecnej sytuacji... Jeśli potajemnie cały kraj taki jak polska miał być suwerenny dla stanów zjednoczonych... to tylko dlatego że sami nie wpadli na to, iż są pod nieoficjalnym zaborem. "Jeśli coś nie jest na tyle silne aby się bronić...zginie" Przekroczyłem drzwi wyglądającego jak opuszczony budynku. W korytarzu powitał mnie recepcjonista który pobrał ode mnie odciski do identyfikacji tożsamości. Po zatwierdzeniu wkroczyłem do zacienionej hali pełnej ekranów i potężnych bloków maszyn napominających serwery. W rzeczywistości stałem przed rzędami drukarek tworzących osobne kartoteki na wpisy każdego numeru IP w kraju. Monstrualne regału uginały się pod dokumentacjami mogącymi wydać prawomocny wyrok na każdego internautę w tym kraju. Zaraz za nimi znajdował się dział konsultingu oraz dwa oddziały kopiowania najważniejszych danych do specjalnych sejfów rozmieszczonych na terenie całej Polski. Każdy kto miałby dostęp do tej wiedzy mógłby być najpotężniejszym i najgroźniejszym prawnie przeciwnikiem polaków. Dlatego zadaniem moim, jak i mojego oddziału było cierpliwe pilnowanie aby informacje o ludziach wypływały kontrolowanie, jedynie w przetworzonej formie, w ten sposób aby nikt z niższych szczebli nie dowiedział się jak potężną wiedze mamy na temat każdego, kogo należało zlustrować.Usiadłem na moim stanowisku do spraw wewnętrznych i już po chwili od rozpoczęcia zmiany zadzwonił do mnie czarny telefon - specjalny telefon prywatnej linii między mną a Zaszunowskim, szefem całego Ganhd... był on jedną z wielu osób która niesłusznie objęła to stanowisko. W moim skromnym mniemaniu ten niewielki mężczyzna po 50-tce o prawie nie siwiejących włosach i lekkim przystrzyganym starannie zaroście mógłby być lepszym prezydentem Polski, niż Hitler dla trzeciej rzeszy. W ciągu swojej krótkiej kariery w policji osiągnął najwyższe, niepisane stanowisko w Polsce. Był geniuszem matematyki stosowanej, filozofii i psychologii, ukończył z tytułem doktora studia gospodarcze i prawnicze... wielokrotnie poprawiał mnie nie tylko z encyklopedyczną dokładnością, ale nawet z dokładnością przewyższająca encyklopedię... podczas zaledwie kilku wizyt w jego gabinecie udało mi się obejrzeć zbyt duża ilość dyplomów potwierdzających jego wszechstronność które o dziwo nie wisiały nigdzie tylko spokojnie spoczywały w jego szufladzie... niektórzy mówili że sypiał w biurze bo domu nie miał. Wiecznie zadbany i noszący korekcyjne, przyciemniane okulary był niczym duch tego miejsca... i tylko od pracownika zależało czy był to dobry, czy zły duch. Zaszunowski był jednym z niewielu ludzi którzy budzili we mnie podziw nie tylko ze względu na jego umiejętności. Był cichy, skromny, nie lubił rozmów o polityce i wydarzeniach w kraju. Tylko raz widziałem jego notes roboczy i z tego co wyczytałem wynikało że Zaszunowski prawdopodobnie wiedział o wszystkim co może się w Polsce wydarzyć, z kilku miesięcznym wyprzedzeniem. Rozumiałem z jak pełną wiedzy osoba mam do czynienia...i mimo moich najlepszych chęci wiedziałem że dostosowanie się do jego poleceń, zawsze będzie skutkowało sukcesem operacji. Podniosłem czarną słuchawkę.
   -Detektyw Rel. Słucham?
   -Witam Rel, tu szef, będziesz miał dziś ciekawy dzień wbrew pozorom. -Lekko zaskoczył mnie jego spokojny ton wobec informacji o ciekawym dniu. Ostatnio kiedy użył słowa "ciekawy" mieliśmy sprawę tuszowania masakry w szkole na granicy polsko-białoruskiej.
   -O co konkretnie chodzi? -Spytałem zachowując pozory profesjonalizmu.
   -Pierwszą sprawę mogę ci w skrócie wyjaśnić. Doszło do bójki na stacji benzynowej w południowo-zachodniej Polsce... będę chciał cię tam posłać, ponieważ pomijając zeznania barmana ukradziono wszelkie dowody na istnienie osoby która rozpoczęła bójkę.
   -Obiekt był monitorowany?
   -Całodobowo. Lecz zniknęły taśmy, oraz ich kopie na dysku w zewnętrznym serwerze.
   -Czyli czyszczenie danych magnetycznie.
   -Nie do końca Rel. -Skomentował tajemniczo Zaszunowski - Nie ma dowodów na czyszczenie magnetyczne... usunięty został tylko materiał przedstawiający godzinę bójki... chwilę po tym kamery znów wznowiły nagrywanie na innych taśmach, które posiadały wcześniejsze zapisy.. - To rzeczywiście podchodziło pod definicję słowa "ciekawe" nie był to typowy napad a jedynie bójka, jednak ktoś, kto ją wywołał usunął jedynie fragment na którym widziała go kamera "zupełnie jakby nie wyraził zgody na przetwarzanie swoich danych osobowych" zażartowałem w myślach.
   -A druga informacja szefie?
   -Obiecałem Reenew że ci nie powiem, dostarczy ci dokumentację wraz z wynikami osobiście, jednak zaintryguje cię fakt iż chodzi o twoją starą "czarną listę" Usłyszałem trzask słuchawki, który nawet gdyby był dziesięć razy mocniejszy nie zagłuszyłby wzrastającego bicia mojego serca. natychmiast wstałem i odsłoniłem szybę mojego pokoju. Na zachmurzonym niebie wisiały setki papierów odnośnie najbardziej poszukiwanych ludzi w europie na których polowałem od kiedy mianowano mnie detektywem. Pośród nich widniały listy gończe które udało mi się wypełnić aresztując przestępców jeszcze jako cywil. Moja własna czarna lista trafiła pod względem zebranych dowodów jako materiał szkoleniowy do wielu szkół europejskich.. nie szczyciłem się nią w praktyce, jakkolwiek zawierała dokumentację najgorszych zabójców w tej części świata z czego jeszcze trzech czwartych z nich nie udało się złapać. segregowałem ich wielokrotnie pod względem oficjalnego rozmiaru zniszczeń, wyroku jaki nad nimi wisi w rozmaitych krajach, oraz okrucieństwa jakie stosowali. Na przestrzeni lat numerem jeden pośród nich był ścigany głównie w basenie morza śródziemnego Wilgelm Astonius, o ile było to jego prawdziwe nazwisko... natychmiast po nim na zmianę pojawiał się Damian Grey, Bracia Tuunbou, Alexa Czerniakowa, i Jeffrey Du bont. po tej wielkiej piątce następowała seria która nazywałem z goryczą "do dziesięciu zabójstw" Każdy z nich miał osobną, czarną teczkę oznakowaną numerem i inicjałami, jeśli któryś z nich był aktywny lub przegonił pod względem dowodów innych w rankingu, dokumentacje były zamieniane... możliwe że tylko ja oraz Reenew zajmowaliśmy się obroną Polski pod aspektem seryjnych morderców, dzięki naszej działalności w ramach programu Ganhd od ostatniego aresztowania Jasona Taylora który figurował jako 27# na liście. Seryjni mordercy omijali Polskę szerokim łukiem. Ten dzień zapowiadał się szczególnie "ciekawie" i omal nie podskoczyłem wytrzeszczając oczy, w momencie gdy do gabinetu z całym wózkiem dokumentacji weszła Reenew machając mi przed nosem  z uśmiechem pełnym satysfakcji, czarną teczką z numerem 1#

                                                                                    *

-W całym moim życiu nie spodziewałem się że kiedykolwiek trafię na Wilgelma, a tym czasem okazuje się że nie tylko jest w Polsce ale nawet ktoś już go sprzątnął. -Mówiłem pośpiesznie do Reenew pędząc czarną, sportową Corvettą. - Gdyby nie fakt że czekałem na niego całe życie, cieszyłbym się jak dziecko że nareszcie nie zagraża Europie. - Właściwie to w głębi duszy cieszyłem się, że mogłem uniknąć tej konfrontacji, połowa zabójstw ciążących na Wilgelm'ie dotyczyła funkcjonariuszy i agentów służb specjalnych. Sam fakt że jest tu i zginął był niczym urodziny, nastawiłem tym razem uszu na każde słowo Reenew odnośnie szczegółów jego pobytu..
   -Wychodzi na to że mieszkał w Polsce już od miesiąca, wg raportu nie wiemy gdzie przebywał, co jadł i z kim się spotykał ponieważ prawdopodobnie nie użył ani razu telefonu i internetu.
   -Są jakiekolwiek dowody na to że nie użył? przeszukaliście wszelakie zapisy głosowe? głosy podobne? urywki z wiadomości mogące się układać się w jego imię lub informacje odnośnie jego?
   -Jesteśmy w trakcie sprawdzania, jednak nie znaleźliśmy nic oczywistego na jego temat. Raczej nie ma szans aby wiedział o Ganhd. Jakkolwiek można stwierdzić jednoznacznie że nie przyszedł tu aby robić interesy. - "szuka azylu" przemknęło mi przez głowę... jednak nie mogło mu się udać... ostatecznie zginął i nawet nie wiemy w jakich okolicznościach. 
   -Uruchom fax na tylnym siedzeniu Reenew. Potrzebuję wydruku ze zdjęciami wszystkich osób które zaginęły w regionie w którym mieszkał z ostatniego miesiąca. - Plan okazywał się prosty... Wilgelm ukrywał się w Polsce ponieważ był to jedyny kraj w którym Arabia Saudyjska nie ma szans go szukać. Dokładnie wiedziałem o ostatnich wydarzeniach z półwyspu, jednak nie przypuszczałem że Wilgelm'owi tak będzie płonął grunt aby wyjechać do kraju najbardziej infiltrowanego przez służby specjalne. Przeklinałem się lekko w duchu, podczas czytania  raportów o ludziach zaginionych. "Masakra działa się od miesiąca tuż pod naszym nosem, i tylko szczęśliwy traf zapobiegł kolejnym zabójstwom" Po dwóch godzinach szybkiej jazdy wytyczoną trasą dotarliśmy na miejsce z którego można było dojść do chatki tylko na piechotę.
   -Ilu ludzi aktualnie pracuje na miejscu Reenew?
   -Po przeliczeniu to cały sztab.
Sprawa musiała być poważna, jakkolwiek trzeba było wydobyć z miejsca zbrodni najwięcej i jak najbardziej dyskretnie zanim zainteresują się tym media. Połowa wydziałów do spraw zabójstw zjednoczyła swoje siły aby zbadać cały teren dookoła feralnej chatki. Zrobili dookoła tego taki szum, że było kwestią godzin zanim dobrałyby się tu radiostacje i telewizja. Gdy przybyliśmy na miejsce zastaliśmy  spopielony stos drewna który kiedyś służył zabójcy jako azyl. Rozejrzałem się i musiałem stwierdzić że Wilgelm był jedynym geniuszem w swoim rodzaju "geniusz zbrodni" wypłynęło razem z dymem zapalanej fajki.  Reenew już tłumaczyła dowodzącemu sztabu kim jesteśmy i po co przyjechaliśmy. Jej zgrabna sylwetka i specyficzny styl od razu przyciągnęły uwagę męskiej części sztabu i wzbudziły zazdrość żeńskiej części. Westchnieniem pełnym pogardy skwitowałem ich niekompetencję. Weszliśmy na zgliszcza, tak jak oczekiwałem, zastaliśmy sporo narzędzi tortur i wyeksponowanych kości ofiar które rozsypały się po zawaleniu budowli w trakcie pożaru.
   -Nie wiem jak ci Reenew ale mi tutaj coś nie pasuję.. -Moja towarzyszka przytaknęła marszcząc czoło w zastanowieniu.... sam musiałem przyznać że wyglądała uroczo gdy próbowała rozwikłać coś co ją przerastało...
   -Osobiście uważam że to nie pożar zawalił budynek, ślady zawalenia się są starsze niż ślady pożaru...  - Przytakiwałem jej, kiedy tak na głos dedukowała, mogłem się skupić na szukaniu dowodów nie tracąc dopływu cennych informacji...
   -Widzę sporo śladów po kulach... jednak nie wyglądają na typowe kule z pistoletu... -Zastanowiło mnie to, jakkolwiek trudno sobie wyobrazić "nietypowe kule do typowego pistoletu" 
   -Co masz dokładnie na myśli Reenew...?
  -Ślady po wlotach wyglądają jakby coś się przebiło ale nie wybuchło, jednak średnica tych dziur to ponad 10 cm. 
   -Tak jak sądziłem Reenew, Ta sprawa jest jeszcze bardziej nietypowa niż można sobie wyobrazić... wracamy do bazy..
   -Tak po prostu? -spytała zaskoczona pani detektyw.
   -Zabezpiecz kilka łusek od kul i ten wypalony czajnik... nic więcej tu nie zdziałamy...
   -Po co panu wypalony czajnik? - Spytała z ciekawości Reenew.
   -Jest całkiem spora szansa że w tym czajniku bywałą ciekawie zaparzana herbata.

*

 Obudziłem się w białej sali, podłączony do sterty urządzeń podtrzymujących życie, na łóżku obok mnie rozpoznałem moją własną matkę która oddawała mi swoją krew... był to koniec koszmaru w którym zemdlałem...zostawiłem tam setki pytań na które odpowiedź nurtowała mnie bardziej niż miejsce w którym się znalazłem. Po chwili do sali przybył doktór ze świtą chcąc ocenić mój stan i wyregulować urządzenia..
-Wszystko będzie w porządku Mikołaju - wyszeptała matka widząc że się obudziłem.. chciałem tego lub nie, było już po wszystkim.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Czwarty rozdział był jednym z trudniejszych dla mnie, ponieważ musiałem tu podłączyć dwa odmienne wątki do głównej fabuły tak aby utrzymać je w "rzekomej" separacji. Zostawcie komentarz o tym co sądzicie odnośnie książki i jeśli macie jakieś pomysły odnośnie fabuły... jestem otwarty na krytykę i propozycje

Brak komentarzy: