piątek, 1 maja 2015

...Wstęp do księgi.

   
Siadam w wygodnym słomianym fotelu... jednym z tych foteli na których nie trzeba się bujać. Zapalam fajkę, wkładam jarzącą się zapałkę do trzewi, wypełnionych najlepszym dostępnym tytoniem w zachodniej Polsce.. patrzę na wielką gotycką okiennicę wychodząca na pięć przecznic torów. Lubię słuchać jak stukoczą koła  pociągów towarowych. Z mojej prawej strony dogasa ogień w kominku, chwile temu poleciłem go ugasić, jednak w tym domu mało kto rzetelnie wypełnia moje polecenia. Po mojej lewej stronie zasiadają w swoich tronach dostojnicy oraz rodzina moich przodków z przodkami włącznie. Wszyscy patrzą dumnie z pozłacanych ram obrazów na jednego z wybitniejszych potomków swojej linii. Jestem Szlachcicem od 15 pokoleń, wywodzę się z najlepszej, najbardziej dystyngowanej szlachty niemiecko angielskiej która chodziła po tej ziemi na przełomach czterech wieków. Od kiedy mój najstarszy przodek po raz pierwszy objął tron Niemiec w połowie szesnastego wieku... Na poręczy owego słomianego fotela wisi złota korona, lubuję się patrząc na nią, jak na skarb wszystkich naszych pokoleń. Możliwe że w pamiątce i spadku po mnie odziedziczy ją mój wnuk.

Ktoś mógłby zadać trafne pytanie. "Co ja właściwie robię w Zachodniej Polsce?" Bagatelne.. w końcu mogłem tu wyjechać na wakacje bądź w interesach, pod wieloma względami Polska nie urąga chociażby Francji czy Rosji. Owszem jest tu wiele do zrobienia jednak kultura i flora tego kraju... mmm... coś wspaniałego.. mógłbym się godzinami rozwodzić. Wstaję z fotela, podchodzę do okna, w moim ręku nie przestaje drżeć korona, myślę, intensywnie myślę... ubrany w idealnie skrojony seledynowy frak czuję jakby właśnie ode mnie zależała w dużej mierze dalsza część tej historii.

Jak się poznali?... w którym momencie Wolf wyciągnął tak potężnego asa jakim był Andersen? Jakby go hodował specjalnie na ta chwilę, na ten jeden moment mojej słabości.. mógłbym mu tego nigdy nie wybaczyć... ale policja nie jest od tego aby się mścić.. Jestem Richard Ebenezer von Litchenstein.. znany jako Rel. Moim zdaniem było jedynie to, aby jak najmniej osób ucierpiało, a tym bardziej zginęło. Chciałem uniknąć wojny za wszelką cenę. I właśnie dlatego stoję teraz przed oknem, z mojej fajki unosi się leniwy waniliowy dym, tłamszę w sobie rycząca dumę. Dorwę go.

Brak komentarzy: